Cyklady – magiczna podróż po Morzu Egejskim

Ten rok zaskakuje mnie niespodziewanymi podróżami. Pierw w marcu odwiedziłam zieloną Maderę, a w maju los rzucił mnie na przepiękny archipelag Cyklad. Pomimo tego, że nie była to moja pierwsza wizyta w Grecji to cieszyłam się bardzo, ale to bardzo! Jak wiadomo każda z greckich wysp jest inna, na swój sposób fascynująca. Niektóre mają bogatą historię, inne bogatą florę i faunę, a jeszcze inne po prostu zapierające dech w piersi krajobrazy, więc nie miałam obaw, że Cyklady mogą mnie jakoś rozczarować. Przecież w końcu będę mogła zobaczyć „te białe domki z niebieskimi dachami” przewijające się na pocztówkach, obrazkach z programów telewizyjnych o Grecji czy zdjęciach celebrytów (i nie tylko) na wszelakich portalach społecznościowych (tak zdjęcie z niebieskimi kopułami też mam i ja, a jak!:)]. Oczywiście całych Cyklad nie byłam w stanie w tak krótkim czasie zobaczyć, ale te najważniejsze i owszem.

Swoją podróż zaczęłam od Krety by potem szybkim promem przedostać się na Mykonos, dalej na Ios i na końcu Santorinii. W moim przypadku „szybki prom” nabrał innego znaczenia, bo jak to w Grecji bywa, czy też ogólnie na południu Europy „czas” to pojęcie względne. Ale opóźnienie promu i przymusowy 2 h postój na Paros, spowodował, że mogłam popodziwiać wyspę choćby z pokładu statku. Szczerze powiedziawszy poruszanie się promami pomiędzy wyspami to czysta przyjemność i najlepszy sposób na podziwianie widoków i obserwowanie turystów z różnych zakątków świata. Promy posiadają wygodne siedzenia, są sklepiki, jest wifi, można miło spędzić czas i odpocząć. Oczywiście pod warunkiem jeśli nie mamy choroby morskiejJ.

Przyznam szczerze, że przed wyjazdem najmniej słyszałam o Mykonos i Ios, gdyż myśląc o Cykladach, oczyma wyobraźni widzimy Santorini. Przecież to właśnie widoki z tej wyspy są najczęściej uwieczniane na folderach, czy pocztówkach z Grecji. Zaskoczona byłam, że Mykonos jest obecnie najdroższą europejską wyspą, a swoją obecną bardzo dużą popularność zawdzięcza postom celebrytów na Instagramie. Tu każdy chce być i tu się bywa. Mimo tej całej otoczki drogości i „high fashion” wyspa ta ma swój niepowtarzalny urok. Miasto Mykonos ze swoimi wąskimi uliczkami, białymi domkami oraz górującymi nad miastem wiatrakami robi piorunujące wrażenie. Wyspie nie sposób odmówić wymuskanego uroku. Zachwyca ona wypielęgnowaną architekturą. Chce się tu przysiąść na nadbrzeżu „Małej Wenecji”, podziwiać widoki i popijać orzeźwiające Frappe, czy Freddo Cappuccino. Owszem Mykonos to też kluby, bary, drogie sklepy, modne restauracje. W porcie warto też poszukać pelikana, lokalnej maskotki i symbolu Mykonos. Wieczorem kluby są przepełnione ludźmi z rożnych stron świata i wszystkich łączy jeden cel – dobra zabawa! Imprezy zaczynają się tu po północy i trwają do samego rana. Ponieważ Mykonos stawia na bardziej zamożnych tego świata, dlatego też wszystko jest tu odpowiednio drogie, tak by imprezowiczów z nieco mniej zasobnym portfelem zniechęcić i skierować na inną cykladzką wyspę Ios.

Ios ma „dwie twarze”. W nocy słynie z rozrywkowej atmosfery i nie należy tu liczyć na cisze nocną. W licznych barach i klubach w mieście Chora (jedyna miejscowość na wyspie) trwają imprezy, a wśród klientów dominują nastolatkowie. Za dnia kiedy młodzież odsypia jest tu cicho i wyspa może się stać oazą błogiego spokoju na pięknej plaży Mylopotas, zwłaszcza pod koniec maja, kiedy nie ma jeszcze takich upałów. Samo miasto Chora za dnia urzeka labiryntem krętych, białych uliczek, po których prawie nikt nie chodzi
i które są idealnym plenerem do niepowtarzalnych zdjęć. Jest cisza i spokój i aż się nie chce wierzyć, że jeszcze kilka godzin wcześniej ciężko było znaleźć jakąś pustą uliczkę, bo wszędzie były tłumy szalejących nastolatek. Największą atrakcją oprócz miasta Chora jest grób Homera w Plakotos, który podczas swojej podróży do Aten przebywał na wyspie i tu też zmarł. Po Ios, które mnie osobiście zauroczyło, oczywiście w wersji dziennej gdyż uwielbiam włóczyć się po pustych wąskich uliczkach, przyszła kolej na Santorini perłę wśród greckich wysp. To tu przyjeżdża najwięcej turystów. Wyspa zachwyca surowością wulkanicznego krajobrazu i piękną biało-niebieską zabudową. Najważniejsze miejsca, które koniecznie trzeba tu zobaczyć to Oia. Miasteczko położone na północnym krańcu wyspy znane jest
z przepięknych widoków, fotogenicznych budynków i spektakularnych zachodów słońca, które są obowiązkowym punktem do zobaczenia. Co wieczór jest to cel pielgrzymek turystów. Słońce chowając się w morzu, oświetla wszystko różową poświatą. Setki ludzi rozsiada się na bielonych murkach, schodkach czy wprost na ulicach, aby przez kwadrans patrzeć na niezwykłe zjawisko. Kolejny ważny punkt to Fira – stolica wyspy. Jest ona bardzo popularna wśród turystów. Samo miasto tworzą rozłożone na wulkanicznym zboczu, lśniące w słońcu białe domy. Uliczki są tu zbyt wąskie dla samochodów, więc każdy gość hotelu położonego w centrum musi dotrzeć pieszo. Przepiękne są tu wschody słońca, kiedy promienie słońca oświetlają monumentalne urwiska kaldery i błyszczące w dole morze. Zarówno Oia, Imerovigli, czy Fira pełne są małych butikowych hoteli, których tarasy i baseny położone są tarasowo na stromych zboczach wyspy, ma się wrażenie jakby balansowały na krawędzi skał. Zdjęcia z tej wyspy jak i dwóch pozostałych wychodzą jak pocztówki wysłane z idealnych greckich wakacji:  turkus morza, biel zabudowań i wszechogarniający wielki błękit Morza Egejskiego! Tego nie oddadzą żadne słowa, to trzeba po prostu zobaczyć do czego Państwa serdecznie zapraszam!

Twój Doradca Podróży,
Nina Czajkowska