„Flamenco jest głębsze niż wszystkie studnie i morza otaczające świat. Jest prawie nieskończone. Przychodzi z pierwszym szlochem i pierwszym pocałunkiem. Przeszywa jak szpada wbita w kark byka”
Federico Garcia Lorca.

Na niewielkim placu w Mijas Pueblo rozbrzmiewają dźwięki gitary i wystukiwany obcasami o drewniany parkiet rytm. Trzy piękne Hiszpanki poruszają się zmysłowo w rytm muzyki, falując falbanami czerwonych sukien. Na ich twarzach malują się emocje: radość, ból, gniew. Trudno oderwać wzrok…
Flamenco narodziło się w Andaluzji i jest, obok corridy, najważniejszym elementem tutejszej kultury. Zatańczone w pueblos blancos, gdzie białe domy, przyozdobione niebieskimi kafelkami i donicami, toną w kwiatach bugenwilli, a wąskie brukowane uliczki zachęcają do spacerów – jest tym, co Andaluzję od reszty Hiszpanii wyróżnia.
Atrakcje tego regionu można wymieniać bez końca. To ojczyzna Pabla Picassa, matadorów, oliwek, sangrii i ciągnących się od Malagi aż po Gibraltar plaż. Gdzie słońce świeci przez 325 dni w roku. Nie sposób tu się nudzić, a podczas jednego pobytu, zobaczyć wszystko to, co warte poznania.
Przytulona do zboczy gór Sierra Nevada – Granada jest symbolem Andaluzji, podobnie jak największy zabytek miasta, otoczony murem z czerwonej cegły kompleks pałacowy Alhambra. Hiszpańskie powiedzenie mówi, że „nie ma w życiu nic bardziej godnego współczucia, niż być ślepym w Granadzie”.
Równie fascynująca jest Ronda, w której zakochał się sam Ernest Hemingway. Śnieżnobiałe zabudowania wznoszą się po dwóch stronach 120-metrowego wąwozu, a kamienny most Puente Nuevo spina ściany klifów, łącząc starą i nowszą część miasta. Tu znajduje się Plaza de Toros, najstarsza arena corridy w Hiszpanii. Kolebka współczesnej sztuki walk z bykami.
Stolica regionu Sewilla też onieśmiela swoim pięknem. Jej wąskie i kręte uliczki zostały stworzone, by najpierw się zgubić w ich sieci, a potem odnaleźć gdzieś na małym placyku, przy jednej z miejskich fontann, czy niewielkim barze, gdzie można spróbować pysznych tapas. Wart zobaczenie jest również pałac Alkazar i gotycka katedra, która jak obiecywał jej architekt Alonso Martinez jest „tak ogromna, że ci, co ją zobaczą ukończoną, wezmą nas za szaleńców”.
– Andaluzja to Sewilla, Sewilla to miłość, a miłość to taniec – mówi Elena, która każdego wieczora tańczy flamenco na Placu Hiszpańskim. Trudno ją i jej taniec zapomnieć. Podobnie jak Andaluzję…