Santorini to jedna na najpiękniejszych Wysp Świata. Położona na Morzu Egejskim należy do archipelagu Cyklad. Wynurza się niczym majestatyczna Bogini z głębin Wielkiego Błękitu. Wydawać by się mogło że magiczna siła rozdmuchała białe obłoki, które delikatnie osiadły na grzbiecie wulkanicznej skały. Czas uformował z tego piękne wyspy pokryte śródziemnomorską zielenią, majestatycznymi wybrzeżami. Człowiek zaś dodał niewielkie białe domy, swojskie tawerny, przytulne restauracje. Dziś tworzą festiwal kolorów, spokojny taniec błękitu i bieli. To zestawienie jest zresztą motywem przewodnim wszystkich widokówek, zdjęć i przewodników. To obraz architektury i designu symbolizujący spokój i odpoczynek, „αβίαστος”, bez pośpiechu, jak mawiają Grecy.

Pośród malowniczych wzgórz schowany jest hotel. Trudno to miejsce nazwać hotelem – raczej miejscem snu pod nieboskłonem Pana. 19 pokoi rozlewających się w kameralnym budynku. Żelazną zasadą personelu jest nieprzekraczalny próg 80% obłożenia. Relaks gości jest priorytetem! Pokoje z widokiem na najpiękniejsze zbocze wulkanu i katedrę będącą wizytówką Santorini. To budowla, która stała się symbolem, ikoną greckich wysp. W hotelu panuje cisza i spokój. Wszystko tu przygotowane z największa dbałością o gości. W recepcji wita uśmiechnięta obsługa. Czeka kieliszek dobrego, zimnego szampana. Wilgotne i chłodne ręczniki przynoszą ulgę po spacerze z taksówki i choć bagaże wnosi obsługa hotelu to upal robi swoje. Widoki zapierają dech w piersiach a oczy zamierają w bezruchu. Można stać godzinę i powrotu sycić rozpościerającym się krajobrazem skąpanym w błękicie morza i nieba.

Pokoje w santoryńskim stylu łącza miejscowe surowce, kolory i styl a jednocześnie zapewniają wszystko co można sobie wymarzyć. Luksus jest dyskretnie ukryty, nie narzuca się, wszystko jest spójne, jakby malowane jedną ręką. Hotel zachwyca i uspokaja jednocześnie. Ma się wrażenie bycia oderwanym, od doczesności, od całego świata. To co na zewnątrz wydaje się gdzieś tam daleko. W hotelu wszystko jest proste, wystarczy poprosić. Śniadanie podane na prywatnym tarasie to kwestia życzenia. Głód nie jest jednak zmartwieniem bo bardziej niż w wykwintnej kuchni chce się smakować świeżych soków z pomarańczy dojrzewających w Greckim słońcu. Wystarczy usiąść i zatopić się w widok bieli i błękitu kaldery oraz jachtów w oddali spokojnie kołysanych falami. Ta idylla powoduje bezruch, wręcz obezwładnia, zalewa i trwa niezmąconą ciszą. Nikt z gości tu nie podnosi głosu, nie krzyczy, wszyscy instynktownie szeptają. Obsługa także nie mąci spokoju jakoby nie chcąc skalać majestatu tego miejsca. Pokoje dyskretnie sprzątanie dwa razy dziennie zawsze świeżością i przyjemnym chłodem. Siedząc na tarasie, delektując się kuchnią najwyższych lotów i leniwie zatapiając oczy w bezkresie widoku można tylko powiedzieć „chwilo trwaj”, to warte każdej ceny! Hotel to absolutna doskonałość, perfekcja w każdym calu. To idealne miejsce na podróż poślubna, pobyt we dwoje, chwile niezmąconego niczym relaksu.